niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 9 "Jeszcze nigdy tak się nie czułem przy dziewczynie"

Patrzyłam na niego z nie małym strachem w oczach. Po co mu to? Nie może tego zostawić w spokoju? Chociaż......może jak się o wszystkim dowie to mi pomoże? Może będę mogła uciec? Może jednak jeszcze chociaż w małej części odzyskam dawne życie. Bez Styles'a, bez tego całego gówna. Może.....
-To co? Powiesz mi czy nie?
Spytał blondyn. Wpatrywał się we mnie tymi błękitnymi tęczówkami. Powiedzieć mu czy nie? Jedna moja strona mówi, że tak, a druga, że nie. I co ja mam kurde zrobić?!
-Acacia mi możesz zaufać. Nikt więcej się o tym nie dowie. Jeśli chcesz to to może być nasza tajemnica okej? Tylko mi powiedz, a ja ci pomogę. Obiecuję.
W jego oczach oraz głosie było coś co mówiło mi, że mogę mu zaufać, że nie muszę się bać.
-Caciiii...
Zanucił cicho. Ma ładny głos, to trzeba mu przyznać. Przejechał ręką po swoich włosach, aby odgarnąć niesforne kosmyki jego blond włosów, które spadły mu na czoło. Miał taką dziwną grzywkę na bok. Nawet nie zwróciłam na to uwagi. A czemu niby miałaś zwrócić uwagę na jego włosy?! Odezwał się cichy głosik w mojej głowie. Serio? Znów gadanie ze sobą?  Jestem chyba jakaś psychiczna.
-O-okej.....powiem ci.
Powiedziałam z wahaniem w głosie. Od czego ja mam zacząć? W ogóle mam mu wszystko powiedzieć? Przecież znam go od w sumie od niecałych dwóch dni? Nawet nie wiem tego.
-Spokojnie. Weź wdech i wydech, i jeszcze raz po czym zacznij mówić.
-No okej.....Tak, a więc zaczęło się od tego, że parę dni temu ja, mój tata oraz moja mama przeprowadziliśmy się z Norwegii do Anglii. Wszystko fajnie, pięknie, mieliśmy duży dom, tata miał tu lepszą pracę tak jak i mama. Rozpakowaliśmy się po czym stwierdziliśmy, że potrzeba jechać do sklepu na zakupy. Gdy z nich wracaliśmy to jakiś.....jakiś samochód zaczął jechać w naszą stronę. Uderzyło w przód, gdzie siedzieli moi rodzice.....i to....to jedyne co pamiętam z tamtego dnia. Następnego poranka obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Dowiedziałam się, że to jakiś....nie wiem jak to nazwać.....ośrodek? nie wiem, bynajmniej tam handlowano kobietami.....One wszystkie wyglądały tak okropnie.....chodziły prawie że nago.....
Cały czas mówiłam, a chłopak mi nie przerywał. Po moich policzkach leciały łzy. Niall trzymał mnie w ramionach i delikatnie mną kołysał. Ocierał mi kolejne łzy, gdy ja kontynuowałam.
-Wtedy on przyszedł....ku-upił mnie....rozumiesz? Jak jakąś rzecz. Strasznie się wtedy bałam.....Zabrał mnie do samochodu.....położył mi rękę na nodze.....i jechał coraz wyżej.....zaczęłam się wyrywać, wtedy się zatrzymał i wstrzyknął mi coś przez co zasnęłam.....Tak bardzo się bałam....chciałabym od niego uciec.....ja się go boję, Niall....
Teraz już płakałam jak opętana. Chłopak nie przestawał mną kołysać. Cała się trzęsłam. To było takie okropne. Nie chcę już do niego wracać.
-Niall, wiem, że znamy się krótko, ale możesz mi coś obiecać?
-Jasne mów.
-Nie oddasz mnie jemu, prawda?
-Nigdy, zrobię co będę mógł, abyś była bezpieczna co oznacza, że z dala od niego. Nie oddam cię bez walki.
-To trochę dziwnie zabrzmiało.
-Wiem, wiem...ale jednak wiesz o co chodzi.
-Wiem. Dziękuję.
-Nie ma za co.
Mocniej się w niego wtuliłam. Zastanawiam się co jest pomiędzy mną, a Liam'em. Byliśmy przecież razem przed tym całym zajściem, ale sytuacja w której się znajduję chyba zmienia postać rzeczy. Niby ostatnio się pocałowaliśmy, ale czy to coś oznacza? Kocham go i to bardzo, ale.....I znów to "ale". Gdyby nie to wszystko byśmy teraz byli na przykład w moim domu, w salonie, na kanapie i spokojnie oglądali film. Wszystko mi się psuje. Nienawidzę tych ludzi, a Styles'a najbardziej. Zniszczył mi całe życie.....no cóż bardziej ten facet, który zabrał mnie do tego swojego "ośrodka", ale i tak dużo winy jest po stronie Harry'ego. Mam już dość tego wszystkiego. Psychika mi już wysiada.
-Niall ja chcę już wracać....proszę.
-Jasne, chodź.

*****Oczami Nialla*****
Wziąłem roztrzęsioną dziewczynę na racę i ruszyłem przez las. Niepotrzebnie kazałem jej o wszystkim mówić. Tylko więcej bólu jej sprawiłem, ale w końcu musiała komuś to powiedzieć. Zabiję Styles'a miał już kiedyś takie "dziewczyny", ale one same tego chciały i nikt ich nie zmuszał. Szkoda mi Acaci. Ona jest w tej sytuacji bezbronna. Boi się. Ona ma dopiero 18 lat! To praktycznie jeszcze dziecko! Jak on może być taki bezduszny? Dotarliśmy do pojazdu po czym pomogłem dziewczynie wsiąść na motor. Jechałem jak najszybciej się dało, aby być jak najprędzej w domu. Blondynka trzymała się zawzięcie mojej kurtki.
-Spokojnie. Nic ci się nie stanie. Nie bój się.
-Proszę cię zwolnij trochę.
Tak jak poprosiła Caci zwolniłem trochę. Po jakimś czasie zapakowałem motor przed domem. Zszedłem z niego i znów pomogłem dziewczynie. Wyszła do nas Holly i zaczęła machać rękami. Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę.
-Holl po prostu powiedz.
-Nie wchodźcie, Harry tu jest i szuka Acaci. Jak ją zobaczy to od razu ją zabierze. Zabierz ją stąd gdzieś nie wiem gdzie, ale gdzieś gdzie jej nie znajdzie. Szybko bo on zaraz tutaj przyjdzie. Jest strasznie wkurzony jak jeszcze chyba nigdy i chce ją za wszelką cenę znaleźć.
-Okej. Acacia chodź do samochodu.
Złapałem młodszą dziewczynę za nadgarstek i pociągnąłem w stronę garażu. Wziąłem odpowiednie kluczyki z wieszaczka przeznaczonego na nie po czym nadusiłem przycisk. Otworzyłem jej drzwi, aby wsiadła do pojazdu. Zapięła pasy, a ja w tym czasie jeszcze wprowadziłem motor. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Wyjechałem z pomieszczenia na ulicę. Ruszyliśmy z wielką prędkością. Przez lusterko zobaczyłem jak Styles stoi na podjeździe i nawet nie przypuszcza, że dziewczyna jest ze mną. Uśmiechnąłem się zwycięsko do lusterka. Spojrzałem na blondynkę. Oddychała jakoś ciężko.
-Caci co ci jest?
Zapytałem zmartwiony. Spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałem strach. Boi się mnie czy co? Przecież nic nie zrobiłem.
-Nic....tylko.....gdy się boję.....lub denerwuję to.....trudno mi oddychać.
Mówiła z przerwami na oddech. Rozglądałem się za czymkolwiek co by pomogło lecz nic nie znalazłem.
-Caci spokojnie wytrzymaj. Zaraz będziemy na miejscu.
Dodałem trochę gazu i już po jakiś piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed małym domkiem w lesie. Tu nikt nas nie znajdzie. Jesteśmy na kompletnym odludziu. Jako dzieci ja, Holly, Harry, Louis, Zayn i Liam często tutaj przyjeżdżaliśmy z naszymi rodzicami....dopóki jeszcze żyli. W sumie tylko rodzice Harry'ego, Kei i Mercedes jeszcze żyją, tylko że Harry sam nie wie gdzie właściwie są.
-Niall....gdzie my jesteśmy?
Spytała się nieśmiało Acacia. Rozglądała się wokół z zachwyceniem wymalowanym na twarzy. Jej oczy świeciły z szczęścia. Jej błękitne tęczówki skanowały każdy minimetr lasu oraz domu, a jej blond loki były aktualnie rozpuszczone i delikatnie spadały kaskadami na jej plecy. Policzki miała lekko zaczerwienione, a ręce skrzyżowane na klatce piersiowej. Oddychała spokojnie mimo niedawnemu atakowi. Promienie słońca, które przedostawały się przez gałęzie drzew oświetlały ją.  Wyglądała przecudownie, jak anioł w czystej postaci. Czemu tak o niej mówię? Co mi odbiło do głowy? Chociaż jest przepiękna.....Nie Horan, stop. Przestań.
-Niall?
Znów się odezwała. Spojrzałem na nią. Wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem. W końcu po dłuższej chwili odpowiedziałem.
-Gdzieś, gdzie on cię nie znajdzie.
-Ale....jesteśmy tutaj sami?
-Tak.
-Ale sami, że sami?
-Tak.
-Ale, że sami sa...
-Acacia tak. Nikogo tu innego nie ma oprócz nas. Nic ci się tu nie stanie.
-Jesteś pewien?
-W stu procentach. Będę musiał zorganizować trochę jedzenia, picia i oczywiście jakieś ubrania.
-Ale jak chcesz to zrobić?
-Zadzwonię do Liama, aby nam wszystko przywiózł. Mu możemy ufać. On nas nie wyda tego jestem pewien.
-Czyli się z nim zobaczę?
Nawet z tej odległości mogłem zauważyć ten błysk w jej oku jak tylko zadała to pytanie. Widać po niej, że ma wielką nadzieję związaną z nim. Payne ma wielkie szczęście i lepiej, aby nie zmarnował takiej szansy.
-Caci może wejdźmy do środka co ty na to? Robi się już chłodno.
-Sądzę, że to bardzo dobry pomysł.
Weszliśmy do środka po czym udaliśmy się do mini salonu. Rozpaliłem ogień w kominku dzięki czemu zrobiło się o wiele cieplej.
-Masz ochotę na herbatę?
Dziewczyna spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem na ustach. Lekko się trzęsła więc wziąłem koc leżący obok mnie i przykryłem ją.
-Ten uśmiech mam wziąć za tak?
-Dokładnie.
Odpowiedziała z jeszcze większym uradowaniem. Wstałem z małej kanapy i ruszyłem w stronę kuchni. Mam nadzieję, że coś jeszcze zostało po ostatnim moim przyjeździe tutaj. W szafce znalazłem jeszcze trochę torebeczek z herbatą. Wyciągnąłem dwa kubki i wlałem wodę do czajnika, Nastawiłem ją i czekałem aż się zagotuje. W między czasie jeszcze wykręciłem numer do Liama. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Czego chcesz Niall?
Zapytał znudzony. Miłe powitanie, nie powiem, ale bardzo miłe. Czujecie ten sarkazm?
-Tylko abyś pojechał do mnie do domu po parę ubrań do mnie i abyś wziął jeszcze trochę Holly. I jeszcze abyś kupił nam coś do jedzenia i picia.
-Wam, czyli Holly i tobie?
-Nie zupełnie. Dokładnie to mi i Acaci.
-A co u ciebie robi Acacia?!
-Że tak powiem to bawię się w ochroniarza. To co przywieziesz to nam czy nie?
-Jasne, jasne ale że teraz?
-Nie tej wczoraj wiesz?
-Dobra, dobra już wychodzę z domu, a tak właściwie to gdzie jesteście?
-Pamiętasz ten stary domek do którego często jeździliśmy jak byliśmy mali? Ten taki w lesie.
-No tak pamiętam.
-No to tam jesteśmy. Pośpiesz się proszę cię. Jestem głodny.
-Ty zawsze jesteś głodny Horan.
Zaśmiał się z kpiną w głosie.
-To nie praw...
-Nara Niall.
I się rozłączył. Czajnik zaczął gwizdać co oznacza, że woda już jest gotowa. Zalałem dwa kubki po czym posłodziłem nasze herbaty cukrem. Wziąłem obydwa napoje po czym skierowałem się do pomieszczenia gdzie była Acacia. Dziewczyna siedziała na dywanie przy kominku przykryta kocem, zamkniętymi oczami i z dłońmi wysuniętymi ku palenisku. Na jej ustach gościł wielki uśmiech, a na jej policzkach dostrzegłem delikatnie rumieńce. Położyłem kubki na stoliku przede mną i wpatrywałem się w dziewczynę siedzącą niecałe trzy metry przede mną. Znów wyglądała tak cudownie. Wstałem po czym podszedłem do niej i usiadłem zaledwie pięć centymetrów obok niej. Otworzyła oczy, gdy tylko poczuła moją obecność. Uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła. Jeszcze nigdy tak się nie czułem przy dziewczynie.


--------------------------------------------------------------------
Hiiiiiiiiiiiii!!!! Tak, a więc powróciłam do żywych po dość długiej przerwie. Jak wam się podoba rozdział? Nie jestem za bardzo z niego zadowolona, ale może wam się spodoba. Przepraszam za błędy, ale ja już nie myślę wieczorem <aktualnie jak to piszę jest wieczór xdd>. Jutro szkoła.....ale nie dla mnie, ja jestem ponad to i nie muszę.........nie no znów jestem chora i leżę do środy w domku więc może podczas tygodnia jeszcze się pojawi rozdział kto wie. Bardzo bym chciała podziękować dziewczynie która podpisuje się "Jula" ponieważ komentuje każdy mój post  i ja ją po prostu kocham, więc Jula dziękuję ci z całego serca bo nawet jak skomentujesz krótko to i tak mam banana na twarzy bo zawsze marzyłam o takiej czytelniczce :") A i jeszcze po prawej stronie macie taki czat gdzie możecie zadawać pytania czy co wy tam chcecie xdd Do następnego!
Czytasz?=Komentujesz=Motywujesz!
4 komentarze=next

1 komentarz: