piątek, 8 maja 2015

Rozdział 8 "Nowy przyjaciel"

*****Oczami Acaci*****

Budzę się przez promienie słoneczne przedzierające się przez niezasłonięte zasłony. Powoli otwieram jedno oko po czym drugie. Rozglądam się po pokoju w którym się znajduję. Wszystko jest w jasnych odcieniach. Ściany są kremowe, a meble, są z białego drewna. Znajdują się tutaj dwoje drzwi. Pewnie jedne prowadzą na korytarz. Tak właściwie to co ja tu robię? Nie przypominam sobie tego pokoju w domu Harry'ego, a także nie przypominam sobie abym sama tu przyszła. Co się wczoraj stało? Czemu tu jestem? A przede wszystkim gdzie ja jestem? Nagle po pokoju rozszedł się dźwięk pukania do drzwi. Błagam, aby to nie był Styles, błagam! Po chwili ktoś wszedł do środka. Z wahaniem spojrzałam na tą osobę. Moje spojrzenie od razu odnalazło błękitny wzrok blondyna, który opierał się o framugę drzwi z wielkim uśmiechem na ustach. 
-Hej. 
Odezwał się jako pierwszy. 
-Hej. 
Odpowiedziałam. Po co on tu przyszedł? Może to jego dom? Czemu ja nic nie pamiętam? 
-Jak się czujesz? 
-Sama nie wiem. Strasznie mnie boli głowa. 
Dopiero teraz to zauważyłam. Ehh.....jeszcze do tego te słońce świecące mi w oczy. 
-Nie dziwię ci się. Dość mocno uderzyłaś głową. 
-Że co? Jak to? Kiedy? 
-Wczoraj razem z Holly postanowiłyście się upić i jak próbowałaś wstać to się przewróciłaś. Uderzyłaś o podłogę zanim mogłem cię złapać. Stąd ten ból. 
-To dlatego nic nie pamiętam? 
-Nic nie pamiętasz? 
-No nie. 
-Wow no nieźle. Chodź zrobiłem śniadanie. Przy okazji dam ci jakieś tabletki przeciwbólowe. 
-Dziękuję. 
-Nie ma za co. Ubierz się i zejdź jak będziesz gotowa. Holly zostawiła ci ubrania, są na krześle. 
Wstałam mimo bólu głowy i się przeciągnęłam, a blondyn wyszedł. Ubrałam się w przyszykowane przez blondynkę rzeczy, czyli w legginsy oraz za duży sweter. Całe szczęście, że to nie sukienka. Podchodzę do jednych z drzwi i otwieram je. Tak jak myślałam jest to łazienka do której wchodzę. Idę do zlewu po czym spoglądam na lustro wiszące nad nim. Widzę siebie. Mam wory pod oczami pewnie późno zasnęłam i to dlatego. Moje włosy sterczą na wszystkie strony, a makijaż jest rozmazany. Dziwne, że Niall się nie wystraszył jak mnie zobaczył. Na małej półeczce nad umywalką dostrzegam karteczkę z moim imieniem. Podnoszę ją i powoli zaczynam czytać. "Skoro to czytasz to znaczy, że już wstałaś. Mój brat był za pewnie taki mądry, że nic ci nie powiedział gdzie co leży, ale przynajmniej ja jestem na tyle mądra, że postanowiłam ci to napisać. Tak, a więc szczotkę do włosów masz w szafce pod zlewem tak samo jak jest tam nowa niebieska szczoteczka oraz pasta do zębów. Kosmetyki masz w szafce koło lustra. Całusy, Holly xx". Tak jak mówiła znalazłam to wszystko tam gdzie opisała. Wyjęłam szczotkę do włosów oraz przy okazji pastę oraz szczoteczkę. Rozczesałam moje długie blond loki po czym zauważyłam gumkę do włosów, którą użyłam do zrobienia koka. Szybko umyłam zęby po czym wyciągnęłam kosmetyczkę. Położyłam ją obok i przemyłam twarz wodą. Zmyłam resztę wczorajszego makijażu przy użyciu płatków do demakijażu. Nałożyłam tylko trochę tuszu do rzęs oraz odrobinę błyszczyku. Popatrzyłam ostatni raz w lustro. Całkiem nieźle. Wyszłam z łazienki i zeszłam po schodach na dół do kuchni. 
-Jeszcze raz hej. 
-Jeszcze raz hej. 
Powtórzył po mnie blondyn. Zaśmialiśmy się równocześnie.
-Głodna?
-I to bardzo. Dziękuję, że mi pomagacie.
-Nie ma za co. Dla Holly to przyjemność i to dosłownie. Nienawidzi Harry'ego, tak samo jak on ją.
-A ty i on jesteście przyjaciółmi, tak?
-Coś w tym rodzaju. Jesteśmy jak bracia razem z Louis'em, Zayn'em i Liam'em.
-Liam....Muszę się z nim zobaczyć.
-Po co? Przecież go praktycznie nie znasz.
-Ja-a....
-Z czym chcesz naleśniki?
-Obojętnie.
Zmienił temat za co w duchu bardzo mu dziękuję. Ciekawe gdzie jest Holly? Nie żeby coś, ale chyba jednak wolę, aby była ona w domu. Nie mówię, że Niall jest jakiś zły lub coś, ale jednak to kumpel Harry'ego, a skoro Holl go nienawidzi tak samo jak ja,a może nawet bardziej to chyba lepiej gadać z nią, a nie z jej bratem. Po niecałych pięciu minutach chłopak postawił przede mną talerz z pysznie wyglądającymi naleśnikami z bitą śmietaną oraz z truskawkami. Boże jak to cudnie wygląda.
-Dziękuję.
Powiedziałam na co blondyn pokiwał tylko głową z buzią pełną jedzenia. Na talerzu nie przesadzam, ale miał dobre osiem naleśników. Jak on to zje?
-Mam pytanie.
Odezwałam się po zjedzonym posiłku. Trzeba było mu przyznać, że wspaniale gotuje, ale wracając.
-A więc pytaj.
Blondyn powiedział stojąc tyłem do mnie i zmywając naczynia. Chłopak, który jest przystojny, umie gotować i sam z siebie myje naczynia? Powiem tylko jedno: wow.
-Gdzie tam właściwie jest Holly?
-Nie wiem, gdzieś wyszła.
-Aha, a kiedy wróci?
-Powinna już niedługo być.
-Okej, dzięki.
-Spoko. Co chcesz robić?
Odwrócił się do mnie przodem i uśmiechnął się szeroko. Z czego on się tak ciszy?
-Obojętnie.
-Nie wiem, chcesz porozmawiać, wyżalić się, zjeść czekoladę, obejrzeć komedię romantyczną czy coś innego co robią kobiety?
-Po pierwsze my tak tylko robimy, gdy stracimy chłopaka lub mamy depresje, a po drugie to sama nie wiem.
-To obydwoje nie wiemy. Chcesz gdzieś wyjść?
-Nie wiem.
-A co wiesz?
-Że nie wiem.
-Okej, czyli ja muszę coś wymyślić. Ubieraj buty i kurtkę.
Powiedział chłopak i poszedł do przedpokoju. Poszłam do niego. Założyłam buty i kurtkę w których wczoraj tu przyszłam. Chłopak w międzyczasie również się ubrał oraz znalazł jakieś klucze. Wyszliśmy w domu i od razu uderzył w nas lekki wiatr. Podążyliśmy w stronę garażu. Chłopak nacisnął guzik na pilocie, a drzwi garażowe się otworzyły. Przed nami stało z dobrych dziesięć sportowych samochodów lecz chłopak obszedł je i stanął przy motorze....czekaj co?! Wsiadł na niego i założył kask oraz drugi rzucił mi. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. On chyba nie myślał, że na to wsiądę? My się zabijemy! Przecież nie trudno o wypadek. 
-Wsiadasz czy nie? 
-Nie. 
-Dlaczego? 
-Bo się zabijemy. 
-Nie przesadzasz? 
-Nie. 
-Chodź tu. Nie zabijemy się. Spokojnie. 
-Ale.... 
-Dużo razy już jeździłem więc chodź. 
Z lekkim wahaniem podeszłam do niego. Usiadłam za nim na maszynie. Założyłam kask na głowę. 
-Czego ja mam się chwycić? 
-Mnie. 
-Chyba śnisz. 
-Po prostu obejmij mnie ramionami w pasie. Będzie dobrze. 
Zrobiłam tak jak mi kazał i mocno chwyciłam się jego skórzanej kurtki. 
-Nie tak mocno, bo nie mogę oddychać. 
-Przepraszam. 
Powiedziałam zażenowana. Delikatnie rozluźniłam uścisk. Niall uruchomił silnik i wyjechał z garażu. Jechaliśmy dość szybko, ale nie za szybko. Przez całą jazdę miałam zamknięte oczy. Po jakieś pół godziny stanęliśmy. Powoli podniosłam powieki i ujrzałam wielki las rozciągający się na całe moje pole widzenia. Miał z kilka kilometrów. Mogę łatwo stwierdzić, że jesteśmy na obrzeżach miasta. Po co on mnie tu zaciągnął? Chce mnie zgwałcić i zabić po czym porzuci moje ciało w lesie czy jak?! 
-Nad czym ty się tak zastanawiasz? 
Zapytał blondyn. Powiedział mi to wprost do ucha przez co podskoczyłam, a on wybuchł śmiechem. I z czego on się tak śmieje? 
-Boże szkoda, że nie widzisz właśnie swojej miny!  
Krzyknął, a ja przysięgam, że go chyba zaraz zabiję. 
-Pięć metrów ode mnie! 
-Ale....
-Powiedziałam pięć metrów! 
-Okej, okej. 
Odpowiedział i podniósł swoje ręce w geście obrony. Zaczęłam iść do przodu dopóki nie poczułam, że tracę grunt pod nogami. Jedyne co mogłam zobaczyć to plecy chłopaka. Niall biegł przed siebie ze mną bijącą go po plecach o krzyczącą na cały głos. Jakby byli tu jacyś ludzie to pewnie by pomyśleli, że uciekliśmy z psychiatryka. Po jakiś piętnastu minutach jego biegu Nialler stanął. Postawił mnie na ziemi, a ja od razu zaczęłam bić ho pięściami w klatkę piersiową. 
- Wiesz co to znaczy pięć metrów ode mnie?! 
-Ta...
-Której części z tego zdania nie zrozumiałeś?! 
-Wszyst.....
-Nie odzywaj się do mnie! 
-Okres masz czy co? 
-Jesteś debilem! 
-No wiem. 
-Przynajmniej to wiesz. Po co mnie tu zadałeś i to do tego siłą? 
-Aby pogadać. 
-O czym? 
-O tym o co chodzi w twoim "związku" z Styles'em. 
Coś czuję, że będzie źle. 

---------------------------------------------------------------------------------
Tak, a więc jest kolejny rozdział. Nudny oraz krótki, ale jest. Dziękuje, że to w ogóle czytacie. Dzisiaj krótka notka bo muszę czytać lekturę na wtorek. Piszcie co sądzicie o rozdziale w komach. <Nie zwracajcie uwagi na błędy bo piszę cały rozdział na tele> Do następnego! 

4 komentarze:

  1. Świetny!!!
    *-*
    Cieszę się że tego imbecyla nie było..... ale sorry.... Gdzie jesteś Holly? Nie wiem czy to był dobry pomysł zostawić ją z jej idiotycznym bratem, który ma wate cukrowa zamiast mózgu.......

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle ! No dawaj szybko kolejny rozdział !!! ��❤❤ Jula

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski.... chociaż nie jestem pewna czy pan Barbie jest odpowiednim towarzystwem dla panny Acacii... ale to twoje opowiadanie Kasiu i wiesz że mi się podoba KAŻDY twój post więc krótko mówiąc rozdział zajebisty..... Jestem bardzo ciekawa gdzie i z kim się szlaja Holly hmmmm mam podejrzenia że może być u Zayna ;)... Harry złotko nie pojawiaj się w następnym rozdziale ;* <3 twoja wierna czytelniczka Agatka ;* ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy z wyjątkiem tych, w których piszesz że zawieszasz bloga XD ;*

      Usuń